Złoty pociąg wstrząsnął mediami w Polsce i na całym świecie. Nie ma w tym przesady – relacje na żywo z Wałbrzycha z poszukiwań składu kolejowego pełnego kosztowności pojawiały się w wielu zagranicznych relacjach. Nie tylko historycy i miłośnicy zagadek dali się porwać dyskusji, czy złoty pociąg rzeczywiście istnieje… Wszystko rozgorzało przez dwójkę poszukiwaczy, która ogłosiła sensacyjne wieści: na 65. kilometrze linii kolejowej Wrocław – Wałbrzych znajduje się bocznica, a na niej opancerzony pociąg pełen kosztowności. I my go odkopiemy.

Złoty pociąg – skąd w ogóle miałby się wziąć?

złoty pociąg
Legenda o złotym pociągu wciąż jest żywa. Zdjęcie ilustracyjne, fot. Shutterstock

Przenieśmy się w czasy II wojny światowej. Do Dolnego Śląska zbliża się Armia Czerwona. Hitler wydaje rozkaz. Wrocław ma stać się twierdzą, Festung Breslau – będzie się bronić do ostatniego żołnierza. Liczne kosztowności zgromadzone w Breslau trzeba gdzieś wywieźć. Według miłośników historii o złotym pociągu, tak właśnie rozpoczyna się opowieść o drogocennym składzie kolejowym. W nim miało znajdować się złoto Wrocławia, o którym krążą legendy i które jest doskonałym tematem na kolejną opowieść.

Złoto Wrocławia – gdzieś w Sudetach leży wielki skarb

To intrugująca teoria dotycząca pociągu, ale istnieje wiele argumentów przeciwko niej. Nietrudno połączyć tematykę złota Wrocławia z zupełnie inną historią – zaginionego w okolicy Wałbrzycha pancernego pociągu. Według historyków łączyć ich nie należy. Wielki pociąg pancerny byłby doskonałym celem ataku, a transportowanie kosztowności koleją było dość ryzykowne. To środek transportu narażony na sabotaż (wystarczy zbombardować tory), w dodatku zwracał na siebie uwagę. Zostawmy więc złoto na inną historię. Co mogło być więc w złotym pociągu?

Pociąg pełen broni?

W tak zwanym złotym pociągu mogła znajdować się broń, tym bardziej jeśli był on pancerny. Mówi się też o dziełach sztuki, chemikaliach będących składnikiem broni chemicznej, a także tajnych dokumentach. Skąd jednak w ogóle pogłoski, by miał jeździć w tej okolicy jakikolwiek niemiecki pociąg?

Wałbrzych, fot. Shutterstock
Wałbrzych, fot. Shutterstock

Nazistowski pociąg w tych okolicach miał być widziany podobno między jesienią 1944 a styczniem 1945 roku. Mocnych źródeł brak, ale opowieści w tej okolicy krążą. Bardziej prawdopodobna wydaje się ta o obecności bocznicy kolejowej i tunelu na wysokości 65. kilometra linii kolejowej Wrocław – Wałbrzych w pobliżu stacji Wałbrzych Szczawienko.

Tajemniczy 65. kilometr – miejsce ukrycia złotego pociągu?

65. kilometr i nasyp, gdzie miałby zostać ukryty złoty pociąg
65. kilometr i nasyp, gdzie miałby zostać ukryty złoty pociąg. Fot. wikimedia commons

Wałbrzyszanin Tadeusz Słowikowski sprawą złotego pociągu interesował się od lat. Jest przekonany o istnieniu bocznicy kolejowej. W tym miejscu jest dziś usypany wał, w którym ma się znajdować ukryte torowisko. Zwolennicy teorii o tunelu tłumaczą, że nasyp wygląda na nienaturalny, jest dość nowy i rosną na nim o wiele młodsze drzewa niż w okolicy.

Co ciekawe Niemcy w rejonie Gór Sowich (kompleks Riese) oraz pod zamkiem Książ zlecili budowę podziemnych tuneli, których przeznaczenie nie jest do końca znane. Być może miały to być zakłady zbrojeniowe, kwatera nazistów czy też fabryki broni biologicznej. Jeśli chcielibyśmy poprowadzić linię kolejową z Riese do Książa, z dużym prawdopodobieństwem przecięłaby trasę Wrocław – Wałbrzych właśnie na 65. kilometrze.

Czytaj więcej o Riese i tunelach pod Książem:

Riese i tunele pod zamkiem Książ. Co skrywają?

Wielkie poszukiwania złotego pociągu

Piotr Koper i Andreas Richter podzielając entuzjazm Tadeusza Słowikowskiego i tak samo jak on wierząc w historię o złotym pociągu, rozpoczęli trwającą przez kilka ostatnich lat złotą burzę. Założyli spółkę XYZ, a dzięki badań georadarem byli pewni obecności pociągu z widocznymi działami strzelniczymi w nasypie na 65. kilometrze. Zgłosili znalezisko do urzędu miejskiego w Wałbrzychu. Temat podchwyciły media, a na nasypie zaczęli się pojawiać kolejni poszukiwacze skarbów, dziennikarze i gapie.

Ostatecznie pociągu nie odnaleziono. Badania były prowadzone przez spółkę XYZ, a także na ich zlecenie przez Przedsiębiorstwo Badań Geofizycznych z Warszawy i osobno przez naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Wykonano nie tylko zdjęcia, ale także odwierty. Bez rezultatów. Jedno jest jednak pewne – z tej burzy spadł na Wałbrzych złoty deszcz. Dzięki tajemniczemu pociągowi miasto miało taką kampanię reklamową, na jaką nigdy jego władz nie byłoby stać.

Tunel jest, pociągu nie ma

Tory kolejowe na Dolnym Śląsku. Gdzie jest Złoty pociąg?
Tory kolejowe na Dolnym Śląsku. Zdjęcie ilustracyjne, fot. Shutterstock

W grudniu 2015 r. po wielomiesięcznych poszukiwaniach odbyła się konferencja Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Prof. Janusz Madej nie pozostawił wtedy wątpliwości – tunel w nasypie jest, ale pociągu w nim nie ma. Dodał, że błądzić jest rzeczą ludzką, ale pozostawać w swojej zatwardziałości – głupotą.

Richter i Koper w to jednak nie uwierzyli. Co pewien czas słyszane są kolejne pogłoski mające potwierdzać istnienie złotego pociągu. Jeden z tropów prowadzi do Twierdzy Srebrna Góra. Czy poszukiwania jeszcze kiedyś zostaną wznowione? Czy kiedyś jeszcze usłyszymy o złotym pociągu? Co do tego ostatniego nie ma wątpliwości. A Wałbrzych jeszcze długo nazywany będzie W(Au)brzychem (Au to chemiczny symbol złota).