Zoo Wrocław to jedna z najważniejszych atrakcji stolicy Dolnego Śląska, którą w zaledwie dwa wakacyjne miesiące odwiedza ponad 600 tysięcy osób. Jest to najstarsze zoo na terenie dzisiejszej Polski, otwarte w 1865 roku. Dzięki temu o jego niebywale interesującej historii można rozmawiać równie długo jak o sukcesach hodowlanych i obecnej misji. Zoo Wrocław to jeden z najważniejszych ogrodów zoologicznych w Europie i na świecie. Nie ma w tym stwierdzeniu ani grama przesady.
Zapraszamy do zoo
O wrocławskim zoo powstały książki – wiele grubych tomów o jego historii, kolejne o niebywałych gatunkach hodowanych tam zwierząt. Nie ma możliwości zawrzeć wszystkich ważnych informacji w jednym krótkim tekście, a z całą pewnością jest o czym pisać.
W kilku słowach wstępu należy jasno sobie powiedzieć, czym dzisiejsze ogrody zoologiczne są, a czym na pewno nie. Największe zoo na całym świecie służą odnowie zagrożonych gatunków zwierząt i wrocławskie się do tej grupy zalicza. Ogrody zoologiczne to już nie są miejsca, które służą człowiekowi jako rozrywka. To miejsca, które służą zwierzętom, a człowiek jest tam płatnikiem – nie on jest najważniejszy. O tym zawsze musimy pamiętać.
Oczywiście, w idealnym świecie wszystkie gatunki były wolne, a nie trzymane w klatkach. Ale to właśnie przez człowieka ten świat fauny nie jest idealny, a wiele pięknych zwierząt jest na skraju wyginięcia przez działalność kłusowników, karczowanie lasów, ekspansję rolnictwa, czy zmiany klimatyczne. To, co człowiek może zrobić, to starać się po części naprawić to, co zepsuł. Kilkadziesiąt gatunków na świecie to zwierzęta wymarłe na wolności, żyjące wyłącznie w ogrodach zoologicznych. Jednym z nich jest oryks szablorogi, w 2000 r. uznany za wymarły w naturze. Ostatniego, dziko żyjącego oryksa szablorogiego zabito dla trofeum, w postaci rogów… Program ochrony tego gatunku prowadzi właśnie Fundacja Dodo z Zoo Wrocław, gdzie można oglądać to przepiękne zwierzę. Zoo Wrocław prowadzi ponad 40 programów ochrony zagrożonych okazów i koordynuje hodowlę wielu gatunków zwierząt.
Zaczęło się niemal 160 lat temu…
Historii trzeba zawsze oddać sprawiedliwość – nie zawsze było tak pięknie i nie od początku Zoo Wrocław służyło ochronie zagrożonych gatunków. Niemal 160 lat temu nikt o tym nawet nie myślał, wręcz przeciwnie – były to czasy nieskrępowanego kłusownictwa, epoka wiktoriańska, kiedy bogaci Europejczycy prześcigali się w kolekcjach trofeów. Prawa zwierząt nie istniały, bo i o prawa ludzi było wtedy ciężko. Co, gdybym Wam powiedziała, że w zoo w Breslau – bo było to za czasów niemieckich – można było oglądać… ludzi? Tak, to prawda – na wybiegach żyli chociażby beduini. Tę niechlubną kartę w historii wrocławskiego zoo także należy pokazać.
Ale od początku – gwoli kronikarskiego obowiązku warto krótko wspomnieć, że w dzień otwarcia 10 lipca 1865 roku, zoo było niewielkie. Kiedy pierwsi goście przeszli przez jego bramy, mogli podziwiać 189 sztuk zwierząt, m.in. daniele, lamy, niedźwiedzie, sarny, strusie, wielbłądy, wilki i jedną zebrę. 165 sztuk zwierząt było darami od mieszkańców Wrocławia i okolic. Dziś w zoo mieszka ponad 12 tys. zwierząt (nie wliczając bezkręgowców) ponad 1100 gatunków. Trudno znaleźć jakąkolwiek listę światowych ogrodów z największą liczbą gatunków zwierząt, jednak bardzo możliwe, że Zoo Wrocław mieści się w światowej trójce. Pod względem liczby gatunków w Europie, wyprzedza je tylko berlińskie zoo.
Trochę o historii przedwojennej
Jak na warunki sprzed ponad 150 lat, wrocławskie zoo, choć skromne, cieszyło się popularnością. Niektóre zwierzęta, jak lwy, lamparty i tygrysy mieszkały w… cyrkowym wozie. W 1873 r. w publicznej zbiórce zoo zebrało 700 funtów, żeby kupić słonia. Takie to były czasy. Słoń indyjski Teodor mieszkał w zoo do 1888 roku i doczekał się wybiegu, choć z początku mieszkał w zbitym z kilku desek pawilonie. Na pewno trzeba wspomnieć też o takich mieszkańcach wrocławskiego zoo jak szympans Moritz, którego zdjęcie na małym rowerku obiegło świat na pocztówkach. Była także gorylica Pussy, przybyła podobnie jak słoń z Wysp Brytyjskich. W Zoo można podziwiać pomnik gorylicy Pussy, ciekawe, czy go znajdziecie…
Wojna w Zoo Wrocław
W dwudziestoleciu międzywojennym zoo niemalże przestało istnieć. 1 kwietnia 1921 r. rozpoczęła się wielka wyprzedaż zwierząt, m.in. do Berlina i Lipska. W budynkach zoo urządzono kawiarnie, na okolicznych terenach park, jednak absencja zwierząt była jedynie chwilowa i w 1927 r. zoo ponownie otworzyło swoje bramy.
Tak było do 1945 roku. W czasie II wojny światowej Wrocław stał się Festung Breslau, czyli twierdzą bronioną do ostatniej kropli krwi. Wiadomo było, że miasto może zostać doszczętnie zniszczone, więc zawczasu podjęto decyzję o zabiciu większości znajdujących się w nim dużych zwierząt. Był to najczarniejszy dzień w historii wrocławskiego ogrodu. W lutym 1945 roku rozstrzelano wszystkie drapieżniki, które pozabijałyby wrocławian, gdyby wydostały się na ulice przez zbombardowane mury. Część mniejszych zwierząt zdołano ocalić dzięki prywatnemu poświęceniu opiekunów. Z tych większych padły właściwie wszystkie, poza niedźwiedzicą Lolą, która schowała się przed egzekucją za skałami, a także hipopotamem Lorbasem.
Trochę o historii powojennej
Po wojnie część zwierząt powróciła do Zoo Wrocław. Jego kondycja przez długie, długie lata pozostawiała wiele do życzenia, ale krok po kroku zainteresowanie zoo wracało. Stało się to głównie za sprawą państwa Gucwińskich, którzy z wrocławskiego zoo nadawali na całą Polskę program o swoich podopiecznych i budzili ogromną ciekawość widzów. Dyrektor zoo Antoni Gucwiński wraz z żoną Hanną przez aż 32 lata prowadzili w Telewizji Polskiej „Z kamerą wśród zwierząt” – hit ramówki PRL-u. I nie tylko, w końcu emisja zakończyła się długo po upadku komuny.
8 grudnia 2021 r. przyjęliśmy bardzo smutną wiadomość o śmierci Antoniego Gucwińskiego, dyrektora Zoo Wrocław w latach 1966-2006. Był doktorem weterynarii i zootechnikiem, rozkochanym w swojej misji i w swojej żonie, Hannie, z którą studiował na Akademii Rolniczej we Wrocławiu, a potem pracował w zoo.
Gucwiński z Zoo Wrocław odchodził niestety na tarczy, oskarżono go o zaniedbania i stanął przed sądem o trzymanie w złych warunkach niedźwiedzia Mago. Ostatecznie został uznany winnym zaniedbań. Zoo we wczesnych latach dwutysięcznych nie wyglądało dobrze, wiele wybiegów było ciasnych, w złym stanie technicznym. Gucwiński niewątpliwie kochał zwierzęta, ale kierowanie mocno niedofinansowaną miejską spółką widocznie go przerosło.
Zoo od tego czasu przeszło jednak rewolucję…
Zoo Wrocław dzisiaj
Po piętnastu latach wspaniałej pracy w tym cudownym miejscu, z Zoo Wrocław żegna się dyrektor Radosław Ratajszczak. – Przeprowadziłem około 240 inwestycji, remontów i innych istotnych zmian, w tym projekt, który jest wizytówką miasta i ukoronowaniem mojej kariery w roli gospodarza wrocławskiego zoo czyli Afrykarium. Dzisiaj to jedna z najchętniej odwiedzanych atrakcji nie tylko w kraju, ale i Europie. Gdy obejmowałem kierownictwo zoo rocznie odwiedzało je 360 tys. osób. Dziś jest to 1,6-1,8 mln. gości rocznie. Choć moja wizja na początku budziła sceptycyzm i niedowierzanie, to właśnie dzięki zaufaniu władz miejskich, udało nam się ten projekt zrealizować – mówi Ratajszczak w pożegnalnym oświadczeniu. Teraz pojedzie do Wietnamu, by koordynować wielki projekt przyrodniczy. Należy mieć nadzieję, że Zoo Wrocław nadal będzie się rozwijać i osiągać kolejne sukcesy hodowlane, już pod okiem nowego dyrektora.
Budowa Afrykarium w Zoo Wrocław była strzałem w dziesiątkę i sprowadziła do niego miliony turystów. To jedyne oceanarium na świecie poświęconego faunie Czarnego Lądu. Jego fenomen trwa od kilku lat i nie zanosi się na to, by pawilon miał tracić na popularności. Wręcz przeciwnie – w Afrykarium wciąż rośnie populacja rzadkich zwierząt.
Więcej ciekawostek o Afrykarium oraz Zoo Wrocław możesz przeczytać tutaj: Afrykarium – unikatowe oceanarium w skali świata
Życzymy Zoo Wrocław wszystkiego, co najlepsze. Kolejnych wyróżniających się i pracowitych dyrektorów, kolejnych gatunków zwierząt, kolejnych sukcesów hodowlanych i projektów ratujących zagrożone gatunki. A przede wszystkim więcej szczęścia, niż zoo miało dotychczas w swojej historii.
Zdjęcie zajawkowe: Zoo Wrocław, Afrykarium. Fot. wb77, Shutterstock