Strona głównaTop 10Podwodne miejscowości w Polsce – duchy przeszłości na dnie jezior i morza...

Podwodne miejscowości w Polsce – duchy przeszłości na dnie jezior i morza (Top 11)

Podwodnych miejscowości jest w Polsce więcej, niż myślicie. Zostały zalane z różnych powodów, a ludzie nagle stracili swój dobytek i zostali przesiedleni. Tam nadal żyje duch przeszłości, a po dawnych domach, kościołach i budynkach publicznych zostały podwodne ruiny. Na dnach zalewów i zbiorników nadal znajdują się fundamenty miejsc, o których nie mieliście pojęcia. Oto podwodne miejscowości w Polsce dostępne tylko dla nurków.

Stary Hel – miasto pochłonięte przez pychę i chciwość

podwodne miejscowości w Polsce Stary Hel
Hel był kiedyś dłuższy, a na jego końcu znajdowała się zatopiona miejscowość Stary Hel. Fot. Shutterstock

Półwysep Helski był kiedyś dłuższy, a na jego końcu od IX do XVIII wieku wznosiła się osada Stary Hel, która w XIV wieku była jedną z największych na Bałtyku. Miasto szybko rozrastało się i zapisało się w kronikach, dzięki temu wiemy, jak wyglądało. Kupcy bogacili się głównie na handlu bursztynem, ceramiką i drewnem. Podobno mieli tyle złota, że nawet nie spoglądali na srebro. Bogate domy sąsiadowały z ratuszem z mechanicznym zegarem, kościołem, łaźnią, karczmą, portem i aż dziewięcioma winiarniami.

Bogacenie się bez umiaru rozgniewało bałtyckich bogów, którzy zesłali na Stary Hel klątwę. Według legendy miasto zostało pochłonięte przez morze przez pychę i chciwość jego mieszkańców. Stało się to w noc Zielonych Świątek, a uratowała się tylko garstka sprawiedliwych. Do dziś podczas sztormów w ten dzień można usłyszeć spod wody płacz i dźwięk kościelnych dzwonów. W rzeczywistości Stary Hel znalazł się pod wodą w wyniku cofania się linii brzegowej Mierzei Helskiej. Mieszkańcy stopniowo przenosili się w głąb lądu. Ruiny domostw znajdują się na dnie Bałtyku 1,5 km od obecnego Helu i nie można ich zbadać. Weszły w skład terenów portu wojennego w Helu.

Śląska Dolina – zatopiona osada górnicza pod Zamkiem Grodno

Zamek Grodno. Fot. Shutterstock

W Zagórzu Śląskim na wzgórzu Choina wznosi się Zamek Grodno, a u jego stóp rozciągała się Śląska Dolina, obecnie zalana wodami Jeziora Lubachowskiego zwanego też Bystrzyckim. Spoglądając dziś na jezioro trudno sobie wyobrazić spoczywające na jego dnie podwodne miejscowości. Tymczasem niegdyś płynęła tędy rzeka Bystrzyca, a od co najmniej XVI wieku istniała nad nią osada. Schlesiertal, czyli z języka niemieckiego Śląska Dolina, była niewielką wioską górniczą pomiędzy dwoma sudeckimi pasmami: Górami Sowimi i Górami Wałbrzyskimi.

Jezioro Lubachowskie (Bystrzyckie), Zagórze Śląskie
Jezioro Lubachowskie (Bystrzyckie), Zagórze Śląskie. Fot. Neo, CC BY-SA 3.0

W tym rejonie szczególnie intensywnie poszukiwano rud metali, ale nigdy nie znaleziono wielkich złóż. Osada nie była więc mocno rozbudowana, choć posiadała swój własny kościół i aż trzy gospody. Życie toczyło się tutaj powoli aż do 1897 roku, czyli wielkiej powodzi. Wtedy Niemcy przedsięwzięli szeroko zakrojony plan budowy zapór na całym Dolnym Śląsku, w tym na Bystrzycy Kamiennej powyżej Lubachowa. Na początku XX wieku, konkretnie w 1911 roku, rozpoczęto budowę kamiennej zapory o wysokości 44 m, w wyniku czego powstało wielkie jezioro, a wioska Schlesiertal na zawsze znalazła się pod wodą.

Czytaj także: Zamek Grodno – skarb w tajemniczym tunelu

Podwodne miejscowości w Polsce – Zadziele

zatopione miejscowości w polsce są także na dnie jeziora żywieckiego zadziele
Jezioro Żywieckie. Fot. Shutterstock

Zadziele było jedną z najstarszych wsi Żywiecczyzny, położoną nad rzeką Sołą. 1/3 terenu wsi była często zalewana przez Sołę. Zdecydowano się na budowę wsi na tak trudnym terenie, bo nieopodal przechodziły ruchliwe szlaki handlowe z Żywca do Krakowa i do Oświęcimia.

Wieś nie miała szczęścia do żywiołów – nieurodzaj w latach 40. XIX w. spowodował, że Zadziele opanowała epidemia czerwonki, duru brzusznego i cholery. Zmarli nie mieścili się na cmentarzu i grzebano ich pod lasem. Miejscowość rozwijała się swoim tempem aż do XX wieku. W czasie II wojny światowej większość mieszkańców wysiedlono, a do swoich domów, które były areną walk wojennych wrócili w kwietniu 1945 roku. Nie cieszyli się swoimi domami długo, bo już 12 lat później zapadła decyzja o budowie wielkiego zbiornika wodnego.

Nie dość, że mieszkańcy utracili swoje grunty, to rekompensaty za nie były bardzo liche. Zgodzili się jednak na niekorzystne wyceny i ostatecznie w 1966 roku Zadziele zalały wody Jeziora Żywieckiego.

Podwodne miejscowości na dnie Jeziora Solińskiego

zapora na solinie
Zapora na Solinie. Fot. Shutterstock

Powstałe w 1968 roku Jezioro Solińskie jest jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów i stanowi atrakcję Bieszczadów. Można tu wypożyczyć kajaki i rowery wodne i wybrać się na krótką wycieczkę po zbiorniku, na którego dnie zostało pogrzebanych na zawsze kilka miejscowości. Na potrzeby budowy zbiornika i elektrowni wodnej na Sanie powstała największa tama w Polsce. Jest wysoka aż na 82 metry i ma 664 metry długości. Na dnie Jeziora Solińskiego znalazły się wsie: Solina, Zawóz, Polańczyk, Rybne, duża część Wołkowyi, Bukowiec, Teleśnica Oszwarowa, Teleśnica Sanna, Horodek i Sokole. Te podwodne miejscowości były kiedyś pełne życia, stały w nich cerkwie, dworki i bogate domy. Łącznie wysiedlono stąd według niektórych źródeł 800 osób.

Zdzisław Podkalicki wspomina wioskę Solina, która jeszcze istniała, gdy miał kilkanaście lat. – Zamiast drogi przez środek wsi płynął San. Nad jednym i drugim jego brzegiem stały domy. W samej Solinie było około 70 numerów, do tego dochodziły jeszcze przysiółki. Łącznie dobrze ponad 100 domów. Prostopadle do rzeki ciągnęły się pola uprawne i łany zbóż. Ślicznie to wyglądało. My mieszkaliśmy na lewym brzegu, w pożydowskim domu o ścianach murowanych z kamieni wydobytych z rzeki. Mieszkaliśmy tam wspólnie z rodziną brata mojego ojca. Szkoda było tego domu, bo jak na Solinę był naprawdę wygodny i duży. Miał 15 metrów długości – opowiada w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”.

– Większość to były jednak niewielkie chałupy, drewniane, bielone, kryte strzechą, z klepiskiem w środku. Nie wyglądały może najlepiej, niektóre nawet się na końcu sypały, ale to dlatego, że ludzie przez kilka lat nic z nimi nie robili, bo wiedzieli, że i tak czeka ich wysiedlenie. Przeczuwaliśmy to już w latach pięćdziesiątych, gdy po okolicy zaczęli się kręcić geolodzy. Potem władze wydały zakaz budowy nowych domów, a nawet zabudowań gospodarczych. Gdyby nie to, na pewno byśmy remontowali i stawiali nowe domy. Tak jak działo się to wszędzie naokoło – dzieli się wspomnieniami Zdzisław Podkalicki.

Część wysiedleńców otrzymała domy, inni odszkodowania i preferencyjne kredyty. 20 rodzin przesiedliło się do Równi, inni do Łobozewa, Berezki, Jawora i Ustianowej.

Beka – Kaszubska Atlantyda

Zatopiona osada Beka
Podwodne miejscowości: zatopiona osada Beka. Fot. Welocyped, CC BY-SA 4.0

Beka to kaszubska osada rybacka posadowiona nad samym morzem, u dawnego ujścia Redy. Wieś jest znana jako Kaszubska Atlantyda, gdyż podobnie jak ona budzi ogromną ciekawość. Po tym, jak miejscowość opustoszała, zostały tylko fundamenty niektórych kamiennych domów, a reszta z nich już na zawsze będzie pogrzebana pod wodą. W tej części dawnej Beki, której nie pochłonął jeszcze Bałtyk, stoi drewniany krzyż upamiętniający to, że kiedyś było to centrum tętniącej życiem miejscowości.

Osada istniała w tym miejscu co najmniej od XVI wieku. Położono ją nad Redą, której kanał w XIX wieku uregulowano. To przyniosło kres miejscowości, choć nikt się tego nie spodziewał. Gdy rzeka naturalnie wpływa do morza, nanosi materiał skalny, który umacnia brzeg. Gdy buduje się kanał o uregulowanym korycie, woda płynie przez niego swobodnie, nie nanosząc żadnych osadów, a tym samym brzeg staje się podatny na podmywanie. Tak było z Beką – wskutek abrazji nabrzeże było stopniowo pochłaniane przez morze.

Na wyludnienie Beki miały wpływ dwa czynniki. Pierwszym był pożar z 1959 roku, po którym znaczna część ludności opuściła wioskę i nigdy do niej nie wróciła. Drugim – postępująca abrazja, w wyniku której w ciągu około 50 lat brzeg morza przesunął się w stronę osady o niemal 100 metrów. Część budynków na zawsze znalazła się pod wodą, a obecnie jedynymi pozostałościami, jakie można oglądać, są kamienne fundamenty kilku chałup oraz drzewa, które niegdyś rosły przy tych domach. Dziś znajduje się w tej okolicy rezerwat przyrody Beka.

Stare Maniowy

Stare Maniowy to wieś na dnie Jeziora Czorsztyńskiego, nad którym wznoszą się Zamek Czorsztyn i Zamek w Niedzicy. Te piękne warownie w momencie wybudowania stały po prostu nad Dunajcem, a nie nad jeziorem, jak jest w tej chwili. W tej pięknej scenerii pośród gór leżała kiedyś spokojna wioska, która w całości znalazła się pod wodą w wyniku budowy zapory na Dunajcu. Stare Maniowy mają nawet swoją stronę na Facebooku, powyżej osadziliśmy post z niej. Po kliknięciu w komentarze pod postem można przejść na stronę ze zdjęciem wsi kiedyś i dziś i porównać obrazy za pomocą „suwaczka”.

W Starych Maniowach było nawet 500 gospodarstw, z których według niektórych źródeł zakwalifikowano do przeniesienia 363 domy. We wsi żyło 1900 osób. Część obiektów udało się uratować, przenosząc je do pobliskiego skansenu Osada Czorsztyn w Kluszkowcach. Przeniesiono lub odtworzono także cmentarz, trzy kaplice i 26 budynków użyteczności publicznej.

Mieszkańców wsi Maniowy przeniesiono do utworzonej wioski o takiej samej nazwie, kilka kilometrów dalej i nieco wyżej. Odtąd na zalaną wieś mówiło się Stare Maniowy, a na tą właśnie wybudowaną Nowe Maniowy. Ostatecznie zbiornik Niedzica-Czorsztyn zalano w 1997 roku i bez wątpienia stało się to w samą porę. Niebawem nadeszła Powódź Tysiąclecia, a gdyby nie Jezioro Czorsztyńskie, wiele okolicznych wiosek zostałoby zalanych, w tym także Maniowy.

Przy okazji budowy tamy wzmocniono także zamek w Czorsztynie. Nowe jezioro stworzyło perspektywę rozwoju turystyki w tym terenie, zarówno dzięki dwóm pięknym zamkom, jak i malowniczemu akwenowi. Budowniczowie tamy nie mylili się: obecność jeziora ożywiła lokalną turystykę, która dziś w tym miejscu kwitnie. Jezioro Czorsztyńskie jest jednym z najpiękniejszych plenerów w Polsce.

Wineta – Słowiańska Atlantyda

Wineta – możliwe lokalizacje
Wineta – możliwe lokalizacje. Fot. Saxo, domena publiczna

Powiedzieliśmy o Kaszubskiej Atlantydzie, pora na osadę, znaną jako Słowiańska Atlantyda. Wineta to legendarny gród i port z latarnią morską, którego dokładna lokalizacja nie jest znana. Wiadomo natomiast, że był to ważny ośrodek handlowy, który w swojej relacji opisał Adam z Bremy. Miasto zamieszkiwali Słowianie, Grecy i inne pogańskie ludy. Prawdopodobnie Wineta znajdowała się u ujścia Odry do Bałtyku (niegdyś Morza Scytyjskiego), czyli gdzieś na wyspie Wolin. Utożsamia się ją często z miastem Wolin lub Jomsborg, według innych źródeł Wineta została pochłonięta przez morze. Legenda głosi, że stało się to za karę za przewinienia jej mieszkańców, a od czasu do czasu Wineta wynurza się z morskich głębin.

Podobnie jak w przypadku Starego Helu, był to swego czasu jeden z największych ośrodków na całym morzu, bogacący się na handlu i rosnący na znaczeniu w szybkim tempie. Wineta miała być wręcz największym miastem w całej Europie. Helmold z Bozowa opisał ją jako „arcybogatą”. Powstała dużo wcześniej niż Stary Hel, bo według źródeł historycznych już w 1043 roku, kiedy została zdobyta przez norweską flotę, była niezwykle bogata. Takie podwodne miejscowości jak Wineta szczególnie budzą wyobraźnię, bo nie mamy pewności, gdzie ich szukać.

Pilce – wieś zniszczona przez Powódź Tysiąclecia

Na dnie zbiornika Kamieniec w województwie dolnośląskim w gminie Kamieniec Ząbkowicki, znajdowała się wioska o niezwykle ciekawej historii. Była to średniowieczna osada słowiańska lokowana w 1256 roku jako własność książęca, a następnie przeszła w ręce klasztoru cystersów. Zakonnicy władali Pilcami aż do początku XIX wieku.

Posadowienie osady w dolinie Nysy Kłodzkiej miało swoje powody ekonomiczne, gdyż rzeki były w średniowieczu ważnymi arteriami kupieckimi. Było to jednak kuszenie losu. Takie podwodne miejscowości jak Pilce wydają się być przeklęte, bo od początku nawiedzały ją liczne powodzie, w tym największe w 1344 i 1364 roku.

Po zakonnikach władze w Pilcach przejęła siostra króla Prus Fryderyka Wilhelma III, Fryderyka Luiza Wilhelmina von Hohenzollern. Była to pierwsza królowa Holandii. Po niej i po ojcu, Wilhelmie I Holenderskim, wioskę odziedziczyła nieco bardziej znana na Dolnym Śląsku Marianna Orańska. W tym czasie wioska liczyła 74 domy, była tu także szkoła katolicka i kościół. Jednak wciąż nad Pilcami wisiało widmo powodzi…

W 1978 roku zapadła decyzja o budowie zbiornika retencyjnego, jednak niestety z tego zrezygnowano. Gdy w lipcu 1997 roku nadeszła Powódź Tysiąclecia, wieś została doszczętnie zalana przez Nysę Kłodzką. Wtedy część mieszkańców przeniesiono do domków jednorodzinnych w Kamieńcu Ząbkowickim, a na zalanych terenach zarządzono budowę Zbiornika Kamieniec. Zlikwidowano cmentarz, przeniesiono wyposażenie kościoła (ostatnia msza w Pilcach została odprawiona 26 grudnia 1999 roku). Po wsi została dzisiaj tylko Kopalnia Pilce.

Bołtryki i inne podwodne miejscowości na dnie Zalewu Siemianówka

podwodne miejscowości w Polsce na starej mapie
Wieś Bołtryki (oznaczona jako Болбрики, czyli Bołdryki, jak wtedy się nazywała), wieś Budy (oznaczona jako Буды), wieś Garbary (oznaczona jako Гарбары), wieś i folwark Łuka (oznaczone jako Лука i Ф. Лука) na starej rosyjskojęzycznej mapie. Domena publiczna

Jezioro Siemianowskie powstało sztucznie na Narwi w pobliżu Puszczy Białowieskiej. Tamę zbudowano na przewężeniu Doliny Górnej Narwi i w ten sposób został utworzony tak zwany Zalew Siemianówka. Podwodne miejscowości na dnie jeziora (Bołtryki, Garbary, Łuka, Budy, Rudnia) zaliczane były do tradycyjnych białoruskich wiosek.

Nazwę wsi Bołtryki udokumentowano w 1764 roku, kiedy to jej mieszkańcami byli Bazyli i Pawlik Bołtryk wraz z rodzinami, czyli pasiecznicy (pszczelarze) królewscy. Wioskę do 1980 roku zamieszkiwali głównie wyznawcy prawosławia pochodzenia białoruskiego i posługujący się gwarą białoruską. W 1982 roku wieś została całkowicie wysiedlona, a część jej mieszkańców przeniosła się do lokali zastępczych do Białegostoku w związku z planowaną budową zapory. Zbiornik ostatecznie zalano w 1988 roku.

Na Zbiorniku Siemianówka nakręcono jedną ze scen filmu „Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i Stara Szafa”, w której dzieci uciekają po zamarzniętym jeziorze przed Białą Czarownicą. W Łuce po wysiedleniu mieszkańców kręconych było część zdjęć do filmu „Nad Niemnem” (dziś z Łuki został tylko jeden dom).

Żarek i Brachów – podwodne miejscowości na Dolnym Śląsku

Pałac w Brachowie
Pałac w Brachowie. Domena publiczna

Zbiornik Słup mieści się w Krainie Wygasłych Wulkanów między Legnicą i Jaworem na Dolnym Śląsku. Powstał w latach 1974-78 w wyniku budowy tamy na Nysie Szalonej. Dzisiaj to teren rekreacyjny przyciągający przede wszystkim wędkarzy. W tej okolicy można się także wspinać na skałkach, czy też odwiedzić zagrodę alpak.

Na dnie Jeziora Słup znajdują się dwie podwodne miejscowości: Żarek i Brachów. Do roku 1811 wieś Brachów była posiadłością mnichów z Lubiąża. Stanął tam także piękny pałac, w którym pruski feldmarszałek Blücher układał strategię bitwy nad Kaczawą w 1813 roku. Dziś południowy brzeg zbiornika nosi nazwę Żareckiego, a północny – Brachowskiego.

Weronika Skupin
Weronika Skupin
Redaktor serwisu PolskaZachwyca.pl, która z pasją odkrywa i opisuje kolejne piękne miejsca w Polsce. Częściej wybiera plecak, hostel i eskapady w nieznane miejsca, niż walizkę, hotel i zorganizowane wycieczki. Wieloletnia dziennikarka prasowa i saunamistrzyni. Odpręża się grając w planszówki.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NAJPOPULARNIEJSZE