Masyw Ślęży góruje nad Równiną Wrocławską. Jego odosobniony charakter sprawia, że jest to wyjątkowe miejsce. Dumnie piętrząca się na wysokość 717 i pół metra n.p.m. góra Ślęża z każdej strony przyciąga poszukiwaczy skarbów, naukowców i oczywiście turystów – tych dużych i małych. Wiele osób ulega magicznemu urokowi góry. Zjawisko to zostało nawet określone terminem „ślężnica”.
Góra Ślęża i pogański kult solarny
Wyobraźmy sobie pradawnych Słowian zamieszkujących okolice góry Ślęży przed tysiącami lat. Wierzy się, że oddawali cześć Słońcu i Księżycowi jako nadrzędnym siłom determinującym ich życie. Przecież wszystkie zjawiska, z którymi mieli do czynienia na co dzień musiały znaleźć jakieś wytłumaczenie. Kiedy piorun uderzał w szczyt góry musiało to oznaczać, że bogowie gniewają się. Szczyt góry był zapewne miejscem, gdzie miała odbywać się komunikacja z bóstwami. Do dziś są ludzie, którzy kultywują te pradawne obrządki i początkiem lata, w noc Kupały, wchodzą w a la słowiańskich przebraniach na szczyt Ślęży, by praktykować dawne, pogańskie obyczaje.
Kamienne wały – miejsca kultu, czy może…?
Wędrując na szczyt góry Ślęży, niezależnie od szlaku, napotkamy na swojej drodze wiele ciekawych obiektów. Pierwszym z nich są pozostałości kamiennych wałów. Odkryto je w obrębie Raduni, Wieżycy i Ślęży właśnie. Najlepiej zachowany jest wał na Raduni, który ma 2 km długości i obejmuje wewnętrzny obszar 20 ha. Uwaga, trzeba trochę się wysilić, żeby te kamienne wały znaleźć. W wielu miejscach nie odróżniają się praktycznie od nieopodal leżących głazów. Wałom często przypisuje się znaczenie mistyczne. Sądzi się, że wewnątrz tego kręgu istniał obszar kultu i miał on odgradzać sacrum od profanum. Eksperci natomiast są innego zdania. Niemieccy naukowcy, jeszcze przed wojną uważali, że wały miały mieć funkcję obronną. Teoria ta została obalona długo po wojnie przez polskich archeologów, którzy odkryli, że w granicach wałów, które były stosunkowo niskie (dochodziły do 2 m) wypasane były… owce. Ot i cała tajemnica. Rozczarowani?
Kultowe rzeźby – czy to robota Celtów?
W kilku miejscach w obrębie masywu, spotkamy też niezwykłe kamienne rzeźby. Niedźwiedź ze szczytu Ślęży jest zdecydowanie najbardziej znaną z nich. Bardzo długo sądzono, że są one śladem obecności Celtów, którzy przebywali tutaj w III w. p.n.e. W Asturii, północnej części Hiszpanii, znajdują się łudząco podobne do ślężańskiego misia kamienne figury. Miłośnicy mistycyzmu sądzą natomiast, że rzeźby były wyrazem pogańskiego kultu. Archeologowie zbadali jednakże, że statuy pochodzą z czasów romańskich, z przełomu XII i XIII w. p.n.e. i wyszły spod ręki regionalnych, chrześcijańskich już zapewne kamieniarzy. Osada kamieniarska, którą zlokalizowano w tych okolicach, była miejscem gdzie obrabiano wydobywany w obrębie masywu kamień potrzebny do budowy kościołów i pałaców. Kamieniarze z zacięciem artystycznym stworzyli natomiast rzeźby, które podziwiać możemy do dziś.
Góra Ślęża i gorączka złota
Świadkowie twierdzą, że w 1945 roku (kiedy Dolny Śląsk przeszedł w granice Polski), na górę Ślężę jeździły niemieckie ciężarówki z zagadkowym załadunkiem. Na podstawie tych opowieści powstały hipotezy na temat ukrytych w masywie góry skarbów, w szczególności złota. Zainteresowanie tym tematem nasiliło się w latach 70. XX w.
Inna teoria mówi, że złoto było wydobywane na szczycie Ślęży. Mogłaby świadczyć o tym żyła kwarcu zbadana w warstwach geologicznych masywu oraz dwie sztolnie odkryte w 1929 r. przez niemieckich geologów. Sądzono również, że złoto mogło znajdować się w podziemiach zamku Bolka, na terenie którego stoi obecnie kościół na szczycie Ślęży.
W końcu w 2013 r. sprawa została zbadana przez naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego, którzy przeprowadzili wnikliwe badanie georadarem. Zdjęli w tym celu kościelną posadzkę. Urządzenie miało zbadać domniemane anomalia wyczuwane w tym miejscu. Badanie potwierdziło jej występowanie, złoża złota jednak nie wykazało. Teraz, kiedy zwiedzamy kościół, możemy przez specjalną szybę w posadzce zajrzeć wgłąb podziemi, które zostały wtedy odkryte.
Widać jak na dłoni, że my ludzie, jesteśmy podatni na opowieści o ukrytych skarbach. Zwłaszcza, że niektóre z nich rzeczywiście odnajdywane są po wiekach. Tak jak Skarb Średzki – najcenniejsze polskie znalezisko. Czytaj więcej:
Nie ulega wątpliwości, że wyprawa w masyw góry Ślęży jest warta zachodu. Nawet jeśli nie natkniesz się na złoto, to zachwycą cię piękne widoki.
Pisząc artykuł, czerpałam wiadomości od prelegentów III Dolnośląskiego Festiwalu Tajemnic w Książu.